CZEGO SZUKASZ PRZYJACIELU ?

#WŚU – największy konwój humanitarny w 2025 roku

JW

Mówią, że dobro to zaprzeczenie podstawowych zasad matematyki – jest to bowiem jedyna rzecz, która się mnoży gdy się ją dzieli. I powiem Wam szczerze, że jest to prawda – taki paradoks naszych czasów, niepoliczalny i niewymienialny na transakcje.

Bo te czasy są dziwne. Pomaganie innym nie jest ani modne ani też specjalnie na czasie. Jesteśmy trudnym narodem – w wielkich i doniosłych momentach potrafimy pokazowo się spalić aby uzyskać odkupienie w małych, codziennych kroczkach i gestach. Czasem jest odwrotnie – te doniosłe momenty niosą nam furkot flag i patetyczną muzykę w tle i jesteśmy wówczas lepsi, mocniejsi, prawdziwsi. A w codziennej dłubaninie zatracamy to wszystko, robiąc rzeczy podłe i okrutne. Jednoczymy się przy zagrożeniach i dajemy sobie wiarę a w bezpiecznej flaucie i słonecznej codzienności potrafimy kopać, pluć i wydłubywać oczy. Czasem takie rany goją się natychmiast, czasem bardzo wolno. Czasem zaś nie goją się i nie zagoją nigdy.

Nie, nie piszę o bieżącej polityce. Może zabrzmi to cokolwiek głupio, może nawet wyjdę na bufona ale staram się unosić nad tym całym szambem – chociaż trudno go nie zauważyć i nie poczuć. Powiedziano albo wykrzyczano w tej materii jednak już tak wiele, że mój głos, opinia, sprzeciw czy poparcie nic nie wniesie. A ja wolę być gdzie indziej – tam gdzie toczy się prawdziwe życie.

**
Wiem, że temat robi się niemodny, nie ma już internetowych zbiórek i empatii, pokończyły się serduszka. Zastąpiły je kolejno: irytacja, niechęć i zmęczenie, łatwiej też doprosić się o kopa niż o jakieś wsparcie. Pomaganie przyjaciołom z Ukrainy w czwartym roku wojny jest po prostu już passe i trzeba się do tego chyba zacząć przyzwyczajać. Pozostają zatem dwie odrębne ścieżki – pierwsza to pozwolić już naprawdę finałowo spaść z agendy tematowi i, dopóki jeszcze jest możliwość, zająć się bieżącym życiem, egzystencją i konsumpcją – póki jeszcze jest co jeść i jest gdzie wegetować. Druga to po prostu robić to, co do tej pory się robiło, wiedząc, że się zasypuje dziurę, która wkrótce znowu będzie pusta. Trzeciej drogi najzwyczajniej w świecie nie ma. Najprawdopodobniej już nie będzie.

A więc, zgodnie z deklaracją, robię swoje. Czyli idę drugą z opisanych ścieżek, zgodnie z obietnicą, że zostanę na niej aż do końca albo dotąd kiedy będzie to potrzebne. Ścieżka ta jest coraz bardziej wyboista, coraz łatwiej wypierdzielić się i potłuc o kamienie ale to nie znaczy, że należy stanąć lub zawrócić. Nie, należy właśnie iść nią dalej – bo czy ktoś powiedział, że to będzie łatwa droga? Nikt tak nie powiedział a ja mogę tylko dodać, że tą ścieżką idzie ze mną grupa ludzi, których po tych kilku latach mogę nazwać braćmi i siostrami. Wróćmy do opisanego na początku dobra. Dobro to są właśnie ludzie – ludzie, których do niedawna znałem słabo lub w ogóle: dziś jesteście jak rodzina.

**
4 lata. 71 razy od początku wojny wyjeżdżały nasze auta. Ponad 300 ton pomocy – wkrótce będzie nawet bliżej do 400. No i znowu tam byliśmy. Wiem, pisałem o tym tyle razy, że już pewnie Wam się to znudziło. Sorry. Znowu będzie o pomocy Ukrainie. Nie chcesz czytać albo masz to tam gdzie wielu ludzi? Twoje prawo – ale proszę: nie zostawiaj mi śmietnika w komentarzach, nie wypróżniaj się pod moim postem. Scrolluj dalej i zapomnij, że tu byłeś albo byłaś.

Od początku roku nasze samochody wyjechały już dwadzieścia parę razy – busy, ciężarówka, parę tirów. Na przełomie maja i wyborów prezydenckich pojechały znów kolejne cztery (zdążyliśmy wrócić). Znów byliśmy tam gdzie to potrzebne – w Zaporożu i Charkowie, w Sumach, Czernihowie i Kijowie. Pod Chersoniem i w Humaniu. W Domach Polskich, w ukraińskich wioskach i szpitalach – i zupełnie niedaleko frontu. Zawieźliśmy najpilniejszą pomoc – zawieźliśmy też nadzieję.

I będziemy ją zawozić dalej.

Ta ostatnia trasa była strasznie długa i wykańczająca. Zrobiliśmy ponad 3 i pół tysiąca kilometrów a niektórzy nawet ponad cztery. Wyjechały cztery auta lecz wróciły trzy – a jedno w proszku czeka tysiąc kilometrów stąd na dobry moment; to się też niestety czasem zdarza. To nie dramat a jedynie upierdliwość. Trzeba cisnąć dalej mimo, że jesteśmy w plecy o kompletny silnik.
Bo – jak mawiał Platon – krzywdę robi nie ten, który atakuje a ten, kto zostaje obojętny.

**
Realizacja misji humanitarnej w ukraińskich warunkach wojennych to w 2025 roku wyzwanie większe niż dotychczas. Tym bardziej dziękujemy naszym partnerom, że są nadal z nami. Dziękujemy, że w obojętnym świecie pomagacie nam pomagać. Dobro zawsze wraca – i wierzę, że do Was też wróci:

Fundacja Totalizatora Sportowego
Fundacja PGZ
Polska Akcja Humanitarna (PAH) – witamy Was serdecznie i dziękujemy, że jesteście z nami
bp
Fundacja Leroy Merlin
Stowarzyszenie WIOSNA
Kulczyk Foundation
Humana – für Mami und mich
Fundacja Humanitarna Folkowisko
Fundacja Historia Vita
Stowarzyszenie Praskie Patrz Sercem
Fundacja Agnieszka Inez Zachar
Aide Humanitaire pour l’Ukraine, Décines
Sava Translogic
Good People Foundation/Фонд Добрих Людей

Aneta, Renata, Filip, Cichy, Paweł, Krzysiu, Anton, Marcin, Magdalena, Agnieszka, Agnieszka, Minchi, Arek, Dora, Tomasz …….. pisałem już, że jesteście moimi bohaterami. Jesteście moimi przyjaciółmi i moją rodziną. Drugiej takiej ekipy nie ma nikt na świecie. Z takimi ludźmi jak Wy naprawdę da się porywać z motyką na słońce. A na pewno wygrywać wojny.
Bo co do tego, że ją kiedyś w końcu wygramy – nie mam żadnych wątpliwości. Oby tylko jak najszybciej.

Krzysztof Hoffmann

Fundacja Znaki Pamięci
#WłączŚwiatłoUkrainie

PODZIEL SIĘ Z INNYMI